piątek, 11 kwietnia 2014

O kształtowaniu się samooceny słów kilka...




Z samooceną jest jak ze związkiem dwojga ludzi. By wszystko wyglądało tak, jak sobie to wyobrażamy, musi minąć trochę czasu. „Nie od razu Kraków zbudowano” – chciałoby się rzec. Ale do rzeczy… Jak to jest, że nasza samoocena wygląda tak, jak wygląda? Że jedni są z siebie bardzo zadowoleni, a inni ciągle narzekają pod nosem na siebie samego? Otóż, samoocena kształtuje się już od najmłodszych lat naszego życia. Zaskakujące, prawda? ;) Od dziecięcych lat nabywamy różnych doświadczeń funkcjonując w społeczeństwie. A to jakić Michał uderzy nas w piaskownicy łopatką w kolano, a tu Janek zerwie dla nas kwiatka, a jeszcze inna Zosia odrobi za nas zadanie domowe. Brzmi znajomo? I nie, nie świadczy to o uległości dzieciaków. ;) Od małego wyrażamy bowiem sympatię lub antypatię do znanych nam osób i robimy to w sposób, wydawać się może, oczywisty i zrozumiały zarówno dla nas, jak i dla innych. I już wtedy, gdy ktoś wyraża takie gesty wobec nas, w głowie pojawiają się nam myśli „lubi (nie lubi) mnie, bo jestem fajny (głupi)”. Znane? Myślę, że tak. dzięki takim zachowaniom, już od najmłodszych lat poznajemy opinie innych na swój temat, a także uczymy się wyodrębnić własne „ja” ze społeczeństwa.
Zauważmy, że podczas przypadającego na lata szkolne dojrzewania większość z dzieciaków szuka swojego „stylu”. Ubiór i słuchana muzyka, to najczęstsze z obszarów, w których (i za pomocą których) lubimy przedstawiać swoją osobowość. Chcemy jednocześnie poznać sami siebie, ale też pokazać siebie innym. W tym wieku jednostka ocenia też własne możliwości i postępowania, ale bardzo często… nie lubi, gdy oceniają ją inni. ;)
Już „chwilę” później, na wyższych szczeblach edukacji, gdy jesteśmy trochę starsi, zaczynamy oceniać siebie pod kątem wymogów społecznych – czy to, co robimy jest zgodne z tym, czego oczekują inni. I choć często w tym wieku usłyszeć można krytykę ze strony innych, jednostka nie bardzo się nią przejmuje. Przypomnij sobie chociażby to, jak reagowałeś na krytykę Twoich rodziców, opiekunów, nauczycieli, a jak dzisiaj byś na nią zareagował… ;)



Oczywiście, opinie innych nie są dla nas bez znaczenia, ale jak wiadomo, najważniejsze najczęściej jest dla nas zdanie tych, których cenimy najbardziej. Przykład? Jak myślisz: czy gdyby do przeciętnej nastolatki przyszedł jej telewizyjny idol (np. Brad Pitt) i powiedział jej, że nie powinna się tak zachowywać, jak to robi, a gdyby tak samo powiedział jej ktoś na ulicy – kogo by posłuchała? ;) Odpowiedź chyba prosta…
(Na szczęście) im człowiek starszy, tym zazwyczaj więcej rozumie. I tak jest te z naszym samo ocenianiem. Bliżej pełnoletniości stajemy się bardziej dojrzali psychicznie i nasze oceny są wynikiem przemyśleń własnych, a nie biorą się tylko z tego, co mówili o nas inni. To w dużej mierze jest wynikiem nabywania zdolności krytycznego myślenia i poddawania analizie swoich czynów.
Pamiętaj, za ocenę samego siebie najbardziej odpowiedzialni jesteśmy my sami, a nie… Brad Pitt. ;)


ZAJRZYJ DO LITERATURY:
1.  Kulas H., 1986, Samoocena młodzieży, Warszawa: Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne
2. Piaget J., 2006,  Studia z psychologii dziecka, Warszawa: PWN
3.   Niebrzydowski L., 1976, O poznawaniu i ocenie samego siebie. Na przykładzie młodzieży dorastającej, Warszawa: Nasza Księgarnia