Z samooceną jest jak ze
związkiem dwojga ludzi. By wszystko wyglądało tak, jak sobie to wyobrażamy,
musi minąć trochę czasu. „Nie od razu Kraków zbudowano” – chciałoby się rzec.
Ale do rzeczy… Jak to jest, że nasza samoocena wygląda tak, jak wygląda? Że jedni
są z siebie bardzo zadowoleni, a inni ciągle narzekają pod nosem na siebie
samego? Otóż, samoocena kształtuje się już od najmłodszych lat naszego życia.
Zaskakujące, prawda? ;) Od dziecięcych lat nabywamy różnych doświadczeń
funkcjonując w społeczeństwie. A to jakić Michał uderzy nas w piaskownicy
łopatką w kolano, a tu Janek zerwie dla nas kwiatka, a jeszcze inna Zosia
odrobi za nas zadanie domowe. Brzmi znajomo? I nie, nie świadczy to o uległości
dzieciaków. ;) Od małego wyrażamy bowiem sympatię lub antypatię do znanych nam
osób i robimy to w sposób, wydawać się może, oczywisty i zrozumiały zarówno dla
nas, jak i dla innych. I już wtedy, gdy ktoś wyraża takie gesty wobec nas, w
głowie pojawiają się nam myśli „lubi (nie lubi) mnie, bo jestem fajny (głupi)”.
Znane? Myślę, że tak. dzięki takim zachowaniom, już od najmłodszych lat poznajemy
opinie innych na swój temat, a także uczymy się wyodrębnić własne „ja” ze
społeczeństwa.
Zauważmy, że podczas
przypadającego na lata szkolne dojrzewania większość z dzieciaków szuka swojego
„stylu”. Ubiór i słuchana muzyka, to najczęstsze z obszarów, w których (i za
pomocą których) lubimy przedstawiać swoją osobowość. Chcemy jednocześnie poznać
sami siebie, ale też pokazać siebie innym. W tym wieku jednostka ocenia też
własne możliwości i postępowania, ale bardzo często… nie lubi, gdy oceniają ją
inni. ;)
Już „chwilę” później,
na wyższych szczeblach edukacji, gdy jesteśmy trochę starsi, zaczynamy oceniać
siebie pod kątem wymogów społecznych – czy to, co robimy jest zgodne z tym,
czego oczekują inni. I choć często w tym wieku usłyszeć można krytykę ze strony
innych, jednostka nie bardzo się nią przejmuje. Przypomnij sobie chociażby to,
jak reagowałeś na krytykę Twoich rodziców, opiekunów, nauczycieli, a jak
dzisiaj byś na nią zareagował… ;)
Oczywiście, opinie
innych nie są dla nas bez znaczenia, ale jak wiadomo, najważniejsze najczęściej
jest dla nas zdanie tych, których cenimy najbardziej. Przykład? Jak myślisz:
czy gdyby do przeciętnej nastolatki przyszedł jej telewizyjny idol (np. Brad
Pitt) i powiedział jej, że nie powinna się tak zachowywać, jak to robi, a gdyby
tak samo powiedział jej ktoś na ulicy – kogo by posłuchała? ;) Odpowiedź chyba
prosta…
(Na szczęście) im
człowiek starszy, tym zazwyczaj więcej rozumie. I tak jest te z naszym samo
ocenianiem. Bliżej pełnoletniości stajemy się bardziej dojrzali psychicznie i
nasze oceny są wynikiem przemyśleń własnych, a nie biorą się tylko z tego, co
mówili o nas inni. To w dużej mierze jest wynikiem nabywania zdolności
krytycznego myślenia i poddawania analizie swoich czynów.
Pamiętaj, za ocenę
samego siebie najbardziej odpowiedzialni jesteśmy my sami, a nie… Brad Pitt. ;)
1.
Kulas
H., 1986, Samoocena młodzieży,
Warszawa: Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne
2. Piaget J., 2006,
Studia z psychologii dziecka, Warszawa:
PWN
3. Niebrzydowski L., 1976, O poznawaniu i ocenie samego
siebie. Na przykładzie młodzieży dorastającej, Warszawa: Nasza Księgarnia

